Nieudana miłość
Opowiem wam dzisiaj moją historię. Każda z dziewczyn (nastolatek) przeżwa swoją pierwszą miłość. Prawie wszystkie są one nieudane i często wspomina się je z bólem i pogardą ale też są i takie, które wspominamy miło i mimo upływu lat (ale jest tak w nielicznych przypadkach).
Moja historia jest o chłopaku, w którym byłam kiedyś zakochana... Pierwsze miłości zawsze są dość szybko, przeżywamy je często jako nastolatki, w których hormony buzują ale jeśli chodzi o miłość (my) jako dziewczyny jesteśmy bardzo pamiętliwe. Moja historia zaczęła się dość wcześnie, ponieważ już w klasie 6 podstawowej. On był rok ode mnie starszy. Zauroczyłam się nim mimo tego, iż znałam go od przedszkola ale nie utrzymywałam z nim kontaktu. Nastąpiło to dopiero w 6 klasie!!! Nie potrafiłam tego zrozumieć dlaczego on, dlaczego ktoś kto jest z tej samej szkoły co ja. Później to zwykłe zauroczenie zamieniło się w miłość. Zaczęło mnie intrygować, że jako chłopak miał bardzo dobre oceny ( jego średnia co roku wynosiła 5,25) i do tego był świetnym sportowcem brał we wszystkim udział, wszystkie dyscypliny jakie tylko mogły być. Za to, że brał udział w wielu zawodach dostawał stypendium, które nie było małe. Nie zapomne jak ja zawsze się o niego martwiłam, zawsze trzymałam za niego kciuki bezwzględu na wszystko. Miałam piosenki przy których myślałam o nim, wyobrażałam go sobie obok mnie jak jesteśmy szczęśliwi ale to była tylko wyobraźnia, która tylko zwiększyła później mój ból. Kochałam go 3 lata!!!! Naprawdę jak teraz o tym myślę, że zmarnowałam tyle lat dla kogoś, kto nie był mnie wart jest mi naprawde głupio. Przekonałam się o tym dopiero pewnego październikowego popołudnia, kiedy wychodząc ze szkoły minęłam go ale mnie wyprzedził. Pomyślałam no dobra Julia masz 14 lat nie jesteś już małą dziewczynką powinnaś wreszcie z nim porozmawiać. No i tak po chwili strachu i bólu podeszłam do niego ( a raczej dogoniłam go) i zaczęłam w ten sposób : "Hejka, muszę z tobą porozmawiać" a on na to: " stało się coś?". Tutaj tłumaczyłam się z jednej głupoty, którą zrobiła moja była przyjaciółka. Gdy skończyłam swoją długą przemowę ( ze stresu mówiłam bardzo szybko) zapytałam go czy może chce się ze mną zakolegować, a on na to " no spoko nie ma problemu możemy się kolegować" i tak kilka razy przy mnie powtórzył. To była pierwsza i ostatnia rozmowa jaka z nim przeprowadziłam twarzą w twarz. Jejku gdybyście widzieli jaka byłam szczęśliwa, że może się nam udać, że spróbuje z nim więcej rozmawiać dowiedzieć się czegoś więcej o nim ale do tego nie doszło. Na drugi dzień gdy ochłonęłam po tym całym zdarzeniu, wieczorem napisałam do niego na messengerze. Napisałam do niego niewinnie, podziękowałam za rozmowę i za wyjaśnienie sytuacji, on mi chyba napisał, że nie ma za co. Stwierdziłam, że skoro udało mi się go wciągnąć w konserwacje to poletę dalej i napisałam do niego czym się jeszcze interesuje oprócz sportu, wtedy on odpisał, cytuję: " sorrry nie mam ochoty na bliższą znajomość, ściana". W pierwszej chwili nie zrozumiałam o co tak naprawdę chodzi, zaczęłam coś tam mu pisać, że przecież możemy rozmawiać jak koledzy np. tak jak on ze swoimi koleżankami. Lecz później zdałam sobie sprawę co oznaczało to co napisał powyżej i poprostu napisałam "nara" i to wszystko. Ból i szok jaki doznałam był straszny. Nie miałam ochoty patrzeć na tą konserwacje, szybko ją usunęłam i porobiłam ss dla moich przyjaciółek, one zawsze twierdziły, że bylibyśmy świetną para, twierdziły, że jest on jest dla mnie przeznaczony, lecz gdy dowiedziały się o tym co napisał, wszystkie dostały ciężkiego szoku. Moja najlepsza przyjaciółka Agnieszka, zaczęła mnie pocieszać, dawać rady jak zapomnieć, ona dobrze wiedziała jak smakuje ból po odrzuceniu chłopaka, ponieważ sam ją zostawił. Chciałam się zapić i iść spać ale dzięki Agnieszce tego nie zrobiłam i bardzo jej za to dziękuje. Moja historia nie jest przyjemna ale dlatego nazwałam ten blog w ten sposób.
Mam nadzieję, że podoba wam się mój pierwszy wpis mimo iż nie jest on jakiś szczególny.
Papapa i do zobaczenia wkrótce